sobota, 25 marca 2017

Girlpower

Nie ma nic bardziej inspirującego, wzruszającego, motywującego i dodającego siły niż kontakt z mądrymi, silnymi, wrażliwymi, pięknymi kobietami. Młodsze czy starsze, matki, żony, kochanki, narzeczone, koleżanki są siłą dziewczyny. Mam olbrzymią wdzięczność w sercu i umyśle za każdą z moich pięknych, niesamowitych koleżanek. Mogę przejrzeć się w nich jak w lustrze, mogę zapomnieć o sobie, mogę poczuć miłość, solidarność, współczucie, lojalność, podziw. Dziewczyny, jesteście niesamowite. Niebywałe. Jedyne w swoim rodzaju. Faceci są super. Są naprawdę spoko. Ale nie ma nic lepszego niż zajebista laska. Kobietki! Bądźmy z siebie nawzajem dumne. Wspierajmy się. I dążmy do bycia super starymi babkami. Takimi z jajem. Takimi, którym nikt nie podskoczy. Bo z każdą zmarszczką jesteśmy piękniejsze. Z każą łzą lepsze. Z każdą raną mądrzejsze.
Girl You rule! Niech moc będzie z dziewczynami! Peace :)

sobota, 11 marca 2017

Potęga image'u

Jak to jest?Jestem dorosłą kobietą, szczęśliwą mężatką, lubię muzykę, spacery, smaczne jedzenie, towarzystwo przyjaciół, YouTube'a i marudzenie, uważam się za osobę względnie inteligentną i raczej niepowierzchowną... a schudnięcie kilku kilogramów przyjmuję jako olbrzymi sukces, wkładam wysiłek w fitness i przestrzeganie pór i jakości posiłków, po to, by za kilka miesięcy zmieścić się w mniejsze spodnie. Pusta? Czy po prostu zwyczajna kobieta? Oczywiście wprowadziłam lżejszy i aktywniejszy tryb życia również dla zdrowia, jednak element CAŁKOWITEGO niezadowolenia z własnej powierzchowności grał pierwsze skrzypce i dominującą rolę w motywacji. Nie wiem, czy to tylko ja, ale gdy jestem w miarę zadowolona z tego, co widzę w lustrze, jestem weselsza, radośniejsza, pewniejsza siebie i szczęśliwsza. Sama nie do końca rozumiem ten fenomen. Jednak estetyczny element powierzchowności gra olbrzymią rolę w mojej samoocenie i samopoczuciu.
Oczywiście bardzo się cieszę, że chudnę, także ze względów zdrowotnych. I cieszę się z osiągania celów fitnessowych. Ale najbardziej cieszę się z błysku w oku, z wyżej podniesionej głowy, z kokieterii, z odzyskiwanego poczucia atrakcyjności.
Nie chcę się oceniać. Wydaje mi się, że kokieteria to po prostu część kobiecej osobowości. Ładny wygląd jakoś potrzebny mi jest do szczęścia i nie zamierzam się cenzurować. Jeśli uszczęśliwia mnie węższa talia i lżejszy chód - so be it! Pusta? Może. Kobieca? Na pewno :)