poniedziałek, 29 października 2018

Wena przyjdzie w trakcie

Ostatnie miesiące upłynęły mi na refleksjach, rozliczeniach i szukaniu nowego startu. Stąd brak wpisów na blogu - nie wiedziałam, jak chcę pisać, o czym chcę pisać, dla kogo i po co.
Dla kogo - wiem. Dla siebie. Aby sformułować uczucia, przemyślenia, wrażenia. Co? Cokolwiek jest piękne, ciekawe, bolesne lub inaczej jakoś wyjątkowe. Po co? Po to, by uczuć ulgę wyrażonych przemyśleń i emocji. Jak? Tak, by forma była zgrabna, ale sens był sednem.

Jestem w końcu czterdziestolatką. Nie przeraża mnie metryka, uważam nawet, że w moim dotychczasowym życiu było sporo sukcesów, zwłaszcza w dziedzinie relacji i uczuć. Jednak obawiam się, że dorosły we mnie jest wciąż niedojrzały. Mnogość spraw wymagających odpowiedzialności i konsekwencji nieco mnie przeraża.
A czym jest strach? Jak mówi znana coach i trenerka Kamila Rowińska strach to utrata zaufania do samego siebie. Boję się pracy i innych obowiązków dlatego, że tak często nie byłam konsekwentna w działaniu, tak często samą siebie zawodziłam, że teraz boję się samej siebie.
Zaufanie jednak można odbudować, krok po kroku coraz bardziej konsekwentnie wywiązując się z własnych założeń i nie zawalając ważnych dla mnie spraw.

Jakie kroki podejmuję?
Po pierwsze - znaleźć pracę.
Po drugie konsekwentnie uczyć się niemieckiego. Mam ambitny cel, że zdam egzamin na poziomie B2 za 3 lata - w 2021 roku.
Po trzecie trzymać się zdrowo. Dieta plus ruch, taniec, pilates, spacery - to wszystko, by krzepko wejść w jesień życia.
Po co mi takie założenia?
Otóż człowiek bez celu jest człowiekiem bez sensu. Marzy mi się Schwarzwald i "sprechanie" z tubylcami. Chcę zrzucić balast nadmiernych kilogramów, które mi ciążą i zachować sprawność fizyczną i umysłową jak najdłużej.
A praca na etacie? Cóż... ma swoje minusy, jednak mój złoty mąż gdy ma mnie ciągle na karku... no tak, sama mu współczuję.

Co do weny, kolejne wyzwania i kolejne, dalsze cele przyjdą w moim życiu w trakcie pisania tej mojej księgi życia.
Trzeba ją zapisywać i nie boczyć się na to, ze jakieś tam błędy wyskakują. Natchnienie zaraz potem podyktuje piękne, idealne wersy, dzięki którym zapomnę o dawniejszym kleksie.
Zatem - nie boję się wytyczać celów, akceptuję tę swoją dojrzałą niedojrzałość i pracuję nad cnotą konsekwencji,
Wish me luck!