sobota, 14 listopada 2020

Hedonizm mnie napędza.

 Zmysły pozwalają mi doświadczać przyjemności. Zapach pomarańczy, smak czarnej kawy, dotyk luksusowego balsamu na skórze, widok przystojnego mężczyzny, dźwięki orkiestry strojącej się przed koncertem. Czym byłoby moje życie bez tych doznań? Byłoby uboższe. I smutniejsze.

Ruch daje mi radość mobilności, siły, elastyczności, sprawności. Daje endorfiny. Spacer wzbogaca mnie o widok drzewa, sikorki, psa i dziecka. W tańcu czuję energię witalną, czuję, że żyję, czuję się szczęśliwa. Joga to dbałość o dobrostan - ciała i ducha. To pochylenie się nad skrzywdzonym dzieckiem we mnie. 

Tworzenie cieszy mnie i uspokaja. Narysowana twarz to nowa rzecz, kolorowa rzecz, unikalna rzecz, rzecz pochodząca ze mnie. Napisany wiersz jest inny niż cokolwiek, co jest. Zupa, którą ugotowałam jest smaczna i zawiera wszystkie emocje, które chcę przekazać w posiłku dla męża i dla mnie.

Życie nie sprowadza się do doznań. No nie. Według mnie nie. Jednak jest coś naturalnego i oczywistego w pogrążeniu się w smaki, kolory, dźwięki i dotyk życia. I w zapachu drzewa sandałowego.

Hedonizm jest wystarczającym sensem życia. 




poniedziałek, 29 czerwca 2020

Słuchając Pearl Jam

Słuchając Pearl Jam zastanawiam się kim byłam, kim jestem, kim będę? Jak pogodzić wieczną zmianę ze stałością jestestwa? Czy moje plany są próbą przeniesienia przeszłości w przyszłość?
Chcę dużo, a przecież mam dużo. Dlaczego to, co inne zawsze wydaje mi się bardziej godne pożądania niż to, co moje? Jak nie zapaść się w sobie? Jak nie dać się wchłonąć własnej pustce? Co zrobić, gdy rozpacz sprzysięga się z poczuciem beznadziejności i podchodzi mi pod gardło? Jak, jak, jak...


niedziela, 24 maja 2020

Za mną połowa 💪🏻

Dziś 51 dzień wyzwania #yogaeverydamnday. Nie ukrywam, że nie każdy dzień na macie to intensywna sekwencja. Stosuję się do zasady #stopprzemocy i dostosowuję się do swojego nastroju, kondycji, sił.
Ostatnie dni - to w większości sesje medytacji prowadzonej i freestyle jogowy, gdzie pozwalałam ciału kierować praktyką.
Jakie zmiany widzę po siedmiu tygodniach? Zdecydowanie większy kontakt z ciałem i emocjami. Regulację apetytu. Większy szacunek do siebie. Mniej lęku, większe skupienie.
Czy ciężko mi każdego dnia rozkładać matę? I tak i nie. Są dni kiedy ogólnie czuję niechęć do aktywności. Praktyka jest odbiciem każdego dnia. Asany są równie leniwe jak ja lub równie dynamiczne jak ja.
Czy byłam na macie rzeczywiście KAŻDEGO DNIA?
Ile dni opuściłam?
Nie byłam celująca, ale spisałam się na pięć plus. Z 51 dni, tylko jeden pozbawiłam praktyki. Joga jest odbiciem życia i nasza droga jogi jest tak samo niedoskonała jak droga życia.
I tak jest dobrze.


niedziela, 17 maja 2020

Dzień 44 - innego ciała nie będzie!

Ostatnie dni na macie to mieszanina medytacji, freestylu i bardzo fajnych sekwencji rozciągających (Julia, Kassandra). Mata jest odbiciem mnie, rodzajem psychoterapii. Dzięki niej dostrzegam swoje słabe i mocne strony, miłe i przykre nastroje. Zaczynam rozumieć, czym jest ciało. Jest częścią przyrody, jest wehikułem, narzędziem, życiem, ruchem, mobilnością. Ważne jest - jak się czuje, czy jest sprawne, zwinne, zdrowe. Jego wygląd, come on, really? Nie chcę dłużej czcić bożka mediów, modowego cielca, który służy tylko napędzaniu koniunktury w przemyśle "urodowym", fitnessowym, farmaceutycznym. Mam jedno ciało, jeden organizm, który szanuję, dbam o niego, nie stosuję przemocy. Nie chcę być kimś innym. Dobrze mi ze sobą.


środa, 6 maja 2020

Dzień 33 - wsłuchaj się w swój puls 🥁

To takie łatwe, takie proste, takie naturalne. Iść po prostu tam, gdzie nogi poniosą. Jeść to, o co ciało prosi. Kochać tych, których się kocha, unikać niemiłych. Tańczyć kiedy jest na to ochota. Czytać to, co ciekawi. Bawić się i smucić kiedy na to pora.
Dziś przyszła pora na joga freestyle - nie oceniam. Jest mi dobrze.


wtorek, 5 maja 2020

dzień 32 - nudaaa...

Nuda jest taka cudowna. Dzień przewidywalny, zdarzenia toczące się według planu, rutynowe czynności. Nawet złość wyblakła. Nad wtorkiem zaraz zamknie się klamra snu, przesuwając mnie spokojnie w stronę środy. We wtorek - joga ;w środę? Kto wie 😏


poniedziałek, 4 maja 2020

Dzień 31 - powoli 🐢

2-3 duże cele w ciągu dnia, szacunek dla granic swoich sił, wytrzymałości, chęci. Zaufanie dla intuicji, dla ciała, dla umysłu. Weryfikacja swoich celów - stop nadmiernym wymaganiom. No i spokój, sen, relaks, wiara w miłość i delikatność dla stworzeń.
Dziś łagodna joga dla bolącego krzyża - polecam. I jogę i łagodność 😘


niedziela, 3 maja 2020

Dzień 30 - płaczliwie 🤨😐

Nie mam siły, chcę wrzeszczeć, płakać, rozszarpać tę matę na strzępy. Mam dość! Dość tego! Wszystko mnie boli, nie dam rady, chcę się po prostu rozpłakać...
Nie rozpłakałam się. Sesja  została zrealizowana w pełni. Ale ten wewnętrzny szloch... dobrze i niedobrze go poczuć. Ciężko czuć. Ale nie ma innej drogi.


sobota, 2 maja 2020

Dzień 29 - kocham Cię mój...kręgosłupie😍🧘🏻‍♀️

Spokojna joga dla kręgosłupa - bardziej wymagająca, wzmacniająca i odprężająca, niż sądziłam.
Budowa nawyków, trzymanie się postanowień każdego dnia - przynosi korzyści nie tylko w dziedzinie, którą wzmacniamy, ale także nam jako ludziom. Buduje charaktery, poczucie sprawczości, zaufanie i wiarę w siebie. Oczywiście to truizmy - no ale mam to teraz jak na dłoni. Wraz z siłą moich barków rośnie moja siła wewnętrzna.
Jutro minie miesiąc wyzwania 100 dni #yogaeverydamnday. Przyznam, że jestem zachwycona. Tak jak głosi motto podlinkowanego filmiku - moje decyzje dzisiaj zbudują moje jutro. Chcę to powtarzać jak mantrę.


piątek, 1 maja 2020

4 tygodnie - minęły jak 1 dzień

Dzisiejsza mata była jak dzisiejszy dzień - wypełniona luzem, improwizacją, pogodą i smutkiem zarazem. Oddech, głęboki, miarowy, ćwiczenia wzmacniające i wspomagające mobilność - wszystko miało swój cel i sens.
Wielka Improwizacja.


czwartek, 30 kwietnia 2020

Dzień 27 - wind down 😴

Za dużo 🍷, padłam, ale na .... matę. Nie dało rady praktykować nic innego niż jogę na 😴. Jakaż to przyjemność poczuć, jak znużone ciało oddaje stres i zmęczenie, wyżyma się skręcając jak brudna szmata - wywala wszystko, co negatywne i pobiera świeżą energię. 
Element higieny - jak mycie zębów i ciepły natrysk. Do tego olejek pomarańczowy, wieczorne rytuały i najmilszy moment dnia - bach pod kołdrę🛏.

środa, 29 kwietnia 2020

Dzień 26 - czuję cichą radość.

Jestem wdzięczna sobie, że podjęłam się wyzwania #yogaeverydamnday... już prawie miesiąc i dużo lepiej się czuję. Jestem spokojniejsza, łatwiej się relaksuję, łatwiej mi wykonywać codzienne obowiązki.
Zakres ruchu ciała się powiększa, powiększa się też horyzont mojego serca i umysłu.
Ćwicząc, okazuję sobie szacunek, dbam o siebie, troszczę się i potwierdzam swoją wartość.
Dzisiaj - ponownie powitanie księżyca. Powoli zaczynam rozumieć, że jestem częścią tego świata.


wtorek, 28 kwietnia 2020

Dzień 25 - narodziny potrzeby🍀✌🏻💚

Mówią, że nawyk wykształcamy w ciągu 21-30 dni. Może tak, może nie, łatwo z dobrego zwyczaju wypaść nawet po dużo dłuższym czasie. Jednak ciało wie, co dla niego dobre, potrafi to rozpoznać i DOMAGA SIĘ codziennej przyjemności. Czyli jogi.
Zatem dzisiaj mimo pomysłów "a może by tak lekka medytacja?" "a może by tak wtorkowy freestyle?" odbyła się sesja jogi, która dała mi wgląd w moją czarną otchłań i pozwoliła wyrzucić część bólu z oddechem.
Bycie ze mną nie jest łatwe - zwłaszcza dla mnie. Potrzebuję jednak obok siebie kogoś pełnego miłości, dobrze więc, żebym tym kimś była ja.
Nie skąpmy sobie troski.


poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Czy to już 24 dni?

To już pełne 24 dni mojego małego jogowego wyzwania.
Dziś moja ulubiona Julia Jarvis pomogła mi zwiększyć nieco elastyczność i zrelaksować się w krótkiej, łagodnej sekwencji dla początkujących.
Zaczynam obserwować zmiany w zakresie ruchów i w mobilności - nie tylko w trakcie trwania w asanach, lecz także z dnia na dzień.
Pies z głową do dołu wygląda coraz lepiej 🥰 To pozycja spoczynkowa którą bardzo lubię. Wychodzi tu jednak słabość ramion - przy dłuższym trwaniu w psie, boli mnie lewa ręka. Ale jak to mówią - jeśli coś nie wychodzi, nie należy tego unikać, trzeba to pocisnąć. Wszystko jednak z łagodnością. Nie używajmy przemocy.
W ramach łagodności wyłączę się zaraz z życia i zakopię pod kołderkę.
Przedtem jednak powiem Wam w sekrecie - cieszę się, że podjęłam się mojego małego jogowego projektu.
#Yogaeverydamnday ✌🏻




niedziela, 26 kwietnia 2020

Dzień 23 - niedziela kwietniowa 🌸🌼🍀

To był dzień!
Spacer, odpoczynek, muzyka, rysunki.
Joga była równie delikatna i spokojna jak cały dzień, a służyć miała lekkiemu rozciągnięciu, zrelaksowaniu nóg.
Praktyka stała się już chyba elementem mojej codziennej rutyny, wręcz higieny osobistej.
Jest mi tak dobrze... fajnie, że jutro poniedziałek 💚




sobota, 25 kwietnia 2020

Dzień 22 - freestyle 😎

Pierwszy raz dzisiaj spróbowałam własnego jogowego flow; było lajtowo, było delikatnie, było przyjemnie... mój pierwszy raz 😘
Tłem dla asan była piękna muzyka  kompozytora, który towarzyszy mi od młodości.
Moja dzisiejsza kreatywność przeniosła się na matę. Tak samo jak dzisiejszy dzień, praktyka ułożyła się naturalnie, nieplanowanie, radośnie.
Wnioski? Trzeba słuchać siebie - swojego ciała, emocji, potrzeb. Gnanie za stadem nic nie daje. Geniusze życia idą meandrami, idą ślepymi uliczkami - idą tam gdzie chcą. Są niegrzeczni. Są niepokorni. Są wierni sobie. Są solą tej ziemi. Są silni.



piątek, 24 kwietnia 2020

3 tygodnie - witam Cię Panie Księżycu 🌜

Piątek. Koniec pracowitego tygodnia. Skradałam się do maty jak pies do jeża. Zapytałam samej siebie: czego potrzebujesz? Odpowiedziałam: ulgi dla kręgosłupa szyjnego i piersiowego.
Kwerenda w YT i znalazłam. Sesja delikatna, łagodna, kojąca, zwiększająca mobilność w pospinanych mięśniach karku. Odprężenie było realne.
Ale nie było mi dość 🙃
Spięte nogi nakazały mi poszukać ulgi dla siebie. W ten sposób odnalazłam krótką sesję powitań księżyca. I powiem - satelita to mój ziomek. Czuję się... jak ciało niebieskie. Niebiańsko.


czwartek, 23 kwietnia 2020

Dzień 20 - z czym kończę? ❤😭

Dzisiaj perspektywa ćwiczeń zirytowała mnie. Po pracy, zmęczona i rozdrażniona, nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na proste pytanie: z czym kończę dzień?
Wybrałam więc medytację prowadzoną która tchnęła we mnie ufność i poczucie bycia częścią świata.
Bezwarunkowo kochanym stworzeniem, które wszystko, co ma wiedzieć, ma w sobie - w intuicji, w sercu, w ciele.
W sercu odnalazłam smutek i płacz, i wtedy zrozumiałam: potrzebuję troski.
Przede mną sen. Jeden z największych luksusów, jakie możemy sobie podarować.




środa, 22 kwietnia 2020

Zmęczona dziewiętnastka 💃🏻

Dziewiętnasty dzień był męczący - ale joga po pracy, bajeczna. Moje ciało zaczęło domagać się skrętów, rozciągnięć, asan jak kania dżdżu. I dostosowanie codziennej praktyki do stanu fizycznego, emocjonalnego i psychicznego okazało się świetnym pomysłem. Nie tylko nie stosuję wobec siebie przemocy, jestem także bliższa sobie i bardziej uważna na to, czego od siebie wymagam i jak samą siebie traktuję. Miłość nie nienawiść. Miłość Kochani, miłość.


wtorek, 21 kwietnia 2020

Dzień 18 - za dużo 🥯🍞🍫

Moi drodzy... chyba wszyscy to znamy. Szybko szybko jemy, tu w pośpiechu to złapiemy, tam tamto - i po paru godzinach czujemy ciężar brzucha - i sumienia.
Nie dość że dokucza mi dziś brzuch jak balon, to także poczucie winy, że znowu zjadłam za dużo.
A może to odwrócić - joga na trawienie od Yoga with Adriene dała nie tylko ulgę moim jelitom, dała także moim emocjom i psychice ukojenie.
Złość i frustrację zamieniam zatem na łaskawość dla siebie i wdzięczność za to, że mam co jeść.


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Podwójna siedemnastka ✌🏻

Dzisiaj były dwie sesje. Rano ni stąd ni zowąd stwierdziłam, że dlaczego nie? I tak poszła jedna z krótkich porannych sekwencji od Kassandry.
Dzień był równie ciekawy co męczący.
A w wieczornej praktyce zupełnie nie wyszły mi asany na równowagę. To daje do myślenia.
Pomyślę o tym jutro.


niedziela, 19 kwietnia 2020

Dzień 16 - powitanie słońca ☀🙏🏻

Dzisiaj zdecydowałam się na jedną z moich ulubionych sekwencji. Spokojna praktyka powitań słońca i skrętów.
Czuję już, że głębiej wchodzę w pozycje, że ciało ma większy zakres ruchu, a oddech jest głębszy.
Rodzaj akceptacji i pogodzenia towarzyszy mi teraz prawie cały czas.
#Yogaeverydamnday for life? Zobaczymy!


sobota, 18 kwietnia 2020

Poranek dzień 15 🐶

Dzisiaj była krótka poranna sesja, ale przyznam, spociłam się. Asany ukierunkowane były na wzmocnienie górnych partii ciała - i cóż, szału nie ma, ramiona, barki - to u mnie leży.
Wiadomo, że trzeba robić to, co jest dla nas trudne, co stanowi wyjście z pudełka komfortu.
Nie jest to dla mnie łatwe.
Wyzwania są trudne, gdy pierwsza euforia wygasa i trzeba polegać na dyscyplinie.
Cóż, tak jest ze wszystkim.
Jest weekend. Spędźmy go miło.



piątek, 17 kwietnia 2020

To już 2 tygodnie 💪☀🙏🏻

Dziś 14 dzień z matą. Pomyślałam, że ten codzienny zwyczaj spotkania się z sobą w praktyce - będzie mi towarzyszył przez całe życie. WOW! Tak po prostu może być, mogę zawsze być dla siebie - obecna, dobra, troskliwa. I rozumiejąca. I łagodna.
Czego więcej chcieć? Może będzie to moja ścieżka do pokoju i wybaczenia.


czwartek, 16 kwietnia 2020

Pechowa trzynastka 🙃

Trzynasty dzień na macie. Asany trudno czasem wytrzymać, jak obowiązki i zdarzenia codziennego życia.
Łagodna dyscyplina ma komponent karności, ale ma też komponent łagodności.
#yogaeverydamnday ale bez przemocy, z szacunkiem dla ciała, emocji i psychiki.
Życzę sobie takiego podejścia na wszystkich płaszczyznach życia.


środa, 15 kwietnia 2020

Dzień 12 - motywacja? 🤔

Motywacja wraz z siłami opuściła mnie dziś na wszystkich frontach, a rozpanoszyły się złość i frustracja. Chcę na spacer 😭
Uratowała mnie łagodna dyscyplina, która u mnie polega na tym, że robię ze sobą deal - ile dam radę, tyle dam radę, ale nie poddaję się walkowerem.
I co? Wyszło.
A co do jogi - 10 minut lekkiego rozciągania, a potem - do wyrka. Jutro nowy dzień 😴


wtorek, 14 kwietnia 2020

Dzień 11 - jak dać radę z niepokojem?

Izolacja, brak fizycznego kontaktu z przyjaciółmi, niewiadoma co do przyszłości - to wszystko jest dla mnie coraz bardziej przytłaczające. Czuję, że gęsta chmura smutku i niepokoju oplata mnie całą.
Sanela przyszła do mnie dziś z sesją dla szczęścia. Nie wiem, czy jestem szczęśliwsza. Jestem spokojniejsza. Spokoju życzę teraz wszystkim 🙏🏻


poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Medytacja 🙏🏻

Dziesiątego dnia wyzwania posłuchałam ciała i emocji, i na macie skierowałam się ku medytacji.
Krótka medytacja prowadzona dała mi ulgę, lekkość i delikatne uczucie radości.
Wyzwanie czasem polega na akceptacji słabości. I na łagodności. Pozytywne efekty pochodzą często z rzeczy najbliższych i najprostszych. Jak z szacunku dla siebie.





niedziela, 12 kwietnia 2020

Przedpołudnie - dzień no.9 🙏🏻

Stało się. Poranna (no, przedpołudniowa) sesja jogi odbyta 😻 Ciężko było przyjść na matę, uczucie zmęczenia fizycznego i psychicznego chciało wziąć górę.
Sesja choć krótka była sporym wyzwaniem, bo stopień rozciągnięcia wymagany w asanach przerósł mnie. Najgorszy był przysiad boczny - dużo czasu upłynie, nim zrobię go poprawnie i wytrwam w tej pozycji.
Uczucie przebudzenia, wigoru, przypływ energii - bezcenne. Czuję się jak kot, przeciągający się po drzemce. The BEST 🐱




sobota, 11 kwietnia 2020

To już osiem dni 💪🥂

Dzisiaj jest niedziela, godzina 00.31. Mój wczorajszy - sobotni seans jogi odbył się u skraju jednego i zarania drugiego dnia. Czy ma to znaczenie? Czy jestem w stanie sprostać wszystkim wymaganiom, które na siebie narzucam?
Joga to odczuwanie i współodczuwanie, to wyzwanie i łagodność, nie przemoc. To odwaga bez okrucieństwa i brawury. To ratunek dla pleców, bioder, nóg, szyi, lędźwi a nie oćwiczanie ciała znienawidzoną pokutniczą dyscypliną.
Byłam łagodna dla siebie wczoraj, jestem łagodna dla siebie dziś.
Najpierw spanie, potem dziś - noc przemieni się w dziś - południe i nowe pogrąży stare w zapomnieniu.


piątek, 10 kwietnia 2020

Pierwszy tydzień z yoga challenge #yogaeverydamnday

Dziś piątek, mija siódmy dzień codziennej praktyki jogi. Uświadomiłam sobie dziś, że długotrwały lęk i przygnębienie, przeradzające się często w depresję, mogą prowadzić do panicznego wręcz strachu przed prostymi aktywnościami dnia codziennego.
Dziś bałam się wejść na matę. Byłam emocjonalnie wyczerpana, nie czułam praktyki, oceniałam siebie jako nie dość dobrą, nie dość sprawną, niewartą wysiłku.
Paralela między życiem a praktyką jogi - dokąd mnie zaprowadzi?
Pierwszy tydzień wyzwania wzmocnił trochę mięśnie, uspokoił i pogłębił pozycję gołębia, otwierając i rozluźniając coraz bardziej biodra.
Co przyniosą kolejne dni? Nie wiem, ale pozostaję wierna rytmowi dnia codziennego.
#yogaeverydamnday


czwartek, 9 kwietnia 2020

Hipster yoga (dzień szósty wyzwania) 🧔🏻

Hipster yoga  od Juliany z Boho Beautiful. Krótka, odprężająca sekwencja pozycji otwierających i rozluźniających biodra. Wracam do niej od dłuższego czasu - gdy nie mam siły na większy wysiłek fizyczny, ale potrzebuję relaksu i czuję napięcie w pasie biodrowym od nadmiaru siedzenia, czy z przetrenowania.
Praktyka jogi jak każde życiowe doświadczenie pokazuje nasze mocne strony i obnaża braki. Przychodzimy na matę z tym - co mamy. Ze swoim ciałem, emocjami, umysłem. Tak jak na co dzień pracujemy, wykonujemy zadania domowe, rodzinne, sportowe, towarzyskie, twórcze - tak możemy traktować praktykę asan. Z pokorą, z akceptacją i, przede wszystkim, bez przemocy!


środa, 8 kwietnia 2020

Challenge day five 🌧

To nie był mój dzień. Z powodu spadku energii - joga była delikatna i kojąca. I tego mi było trzeba. Jak po deszczu słońce, tak po nocy zdrowego snu - dobry dzień.
Tego nam wszystkim trzeba w trudnym czasie. Troski o bliskich i siebie.


wtorek, 7 kwietnia 2020

Challenge day four - czekolada? 🍫😵

Dzień czwarty z jogą. I nie, nie ćwiczyłam rano... z trudem zaczęłam pracę o 9.00 - zdalnie, w piżamie 🙃 cały dzień był nie wiadomo jaki, nie wiadomo po co, trochę tak, trochę siak... i taka sama była moja dzisiejsza - wieczorna - praktyka jogi.

Sekwencja krótka, rozluźniająca, pomocna w bólu kręgosłupa lędźwiowego. Moje wykonanie było jak cały dzisiejszy dzień - nie wiadomo jak nie wiadomo po co i bez sensu.

No ale się wyciszyłam. I zaakceptowałam ten dziwny, nijaki dzień. A teraz: czekolada, czy nie? 🤔


niedziela, 5 kwietnia 2020

Trzeci dzień wyzwania 🪁

Przyszedł dzień trzeci z wspaniałą Boho Beautiful. Joga krótka, ale dla mnie - w raczej kiepskiej kondycji - wymagająca. Skręty, ćwiczenia wymagające równowagi - dziś były dla mnie niezwykle trudne.
Nasuwa się refleksja, że jak w jodze, tak w życiu - napotykamy kłopoty stawiające nas w sytuacjach niewygodnych, do których nie jesteśmy przygotowani. Trzeba próbować, ale rezultaty są różne.
Praktyka jogi przypomina codzienne zmagania - aby w codzienności wytrwać, wytrzymać, mimo trudności i mimo różnych, często niełatwych emocji.
Trzeba pamiętać o oddechu, wytrwać i iść dalej.


Challenge dzień drugi 🐸

Tak, dzisiaj postanowiłam praktykować rano. Ponownie z Małgosią Mostowską - ćwiczenia rozciągające. Nie było łatwo. Dopiero przy codziennej praktyce czuję jak słabe są moje mięśnie. Zmęczone, omdlewające, rozedrgane. Poległam przy "krowim pysku", ale odkryłam pozycje jaszczurki i żaby - ogólnie bardzo lubię asany otwierające biodra.
Po ćwiczeniu stan rezygnacji, smutku, beznadziei znacznie się poprawił. Jest przypływ energii i endorfin i wreszcie stwierdzam - eee, ten dzień będzie całkiem spoko ;)



sobota, 4 kwietnia 2020

Challenge dzień pierwszy 💪

Z powodu niezwykłej sytuacji, w jakiej się znalazłam (jak my wszyscy), mam pomysł na poprawienie nastroju i stymulację krążenia, tak zastałego w związku z akcją #zostańwdomu.
Codziennie od dziś, przez 100 dni będę odbywać krótszy lub dłuższy trening jogi - i zapisywać wrażenia, refleksje, odczucia - wszystko, na co zwrócę uwagę w związku z praktyką danego dnia.

Dzisiaj ćwiczyłam 35 - minutową Yin Yogę z Małgorzatą Mostowską, sekwencję bardzo spokojną, odprężającą, skupiającą się na otwarciu bioder. Oczywiście nie obyło się bez pozycji gołębia, którą bardzo lubię, ale która zawsze doprowadza mnie na skraj wytrzymałości emocjonalnej. Koniec końców - rozluźniłam się, odpoczęłam, dotleniłam i uspokoiłam. Czuję się jak po półgodzinnym płaczu. Spać!



sobota, 28 marca 2020

Jesteśmy w trudnym miejscu.

Wszyscy się teraz niepokoimy. Staramy się odnaleźć w sytuacji, jakiej w historii współczesnego świata nie było. Świetne są inicjatywy zwykłych i niezwykłych - naprawdę sobie pomagamy!
Chcę wierzyć, że świat wyjdzie z tego kryzysu zjednoczony i pojednany. Nie leży to jednak jak sądzę w naturze ludzi, a zwłaszcza polityków.
Widzimy, co dzieje się w polskim parlamencie, w jaki sposób dezinformacja i propaganda mydlą oczy milionom Polaków.
Chcę wierzyć. Nie mogę.
Wierzę jednak w to, że obecny kryzys uświadomi części z nas, że życie toczy się tu i teraz, że ważne jest to co ważne, a wszystko inne nieważne. Że śniadanie z rodziną, spacer, rower, książka, pasje, miłość - że tego nie możemy odkładać, że właściwy czas jest TERAZ!
Co uświadamia nam dobitnie pandemia? To, że wszyscy jesteśmy tu tylko przejazdem, podobnie jak nasi bliscy. Że jeśli świat się nie skończy dla nas wszystkich razem, to skończy się dla każdego z nas z osobna NA PEWNO. Bądźmy obecni i bądźmy sobą, dobrzy dla siebie i pełni radości. Lepszego świata nie będzie, drugiej szansy nie będzie.



niedziela, 22 marca 2020

Czy potrzebna nam Sparta?

Jestem osobą niepełnosprawną. Być może przez niektórych odbieraną jako osoba drugiej kategorii. Pobieram świadczenie z ZUS, pracuję 7 godzin dziennie - i to z domu. Czy przyczyniam się do dobrostanu społeczeństwa i gospodarki? Chyba nie bardzo.
Może warto by takich ludzi wyrzucać, wycinać jak zwiędłe liście - żeby nie pobierały życiodajnych soków tak potrzebnych prężnym pędom. Może trzeba zadziałać w kierunku przetrzebienia populacji z ułomnych. A może natura właśnie sama się tym zajmuje.
Nasz świat jest przeludniony, ekonomie coraz bardziej niewydolne, nie mówiąc już o systemach socjalnych. Ludzkie cywilizacje w obliczu pandemii będą poddawane testom wydolności - silne pędy zostaną, zwiędłe liście opadną. I to na poziomie społeczeństw, i pojedynczych ludzi. Ten, kto przetrwa być może wyjdzie z potyczki z losem mądrzejszy i bardziej krzepki. Innych rzeka pandemii pochłonie w swych odmętach i oczyści z nich matkę ziemię. Bo natura jest dużo bardziej brutalna w przetrzebianiu swych trzódek niż jakikolwiek spartański obywatel.



piątek, 13 marca 2020

Piękno - jedna z moich głównych wartości.

Jest to być może wyraz próżności. Powierzchowności. Pustoty. Po części na pewno tak. Co jest dla mnie ważne i wyjątkowe w przyjemności estetycznej? To, że koi, że uspokaja, że ogrzewa. Patrzenie na piękne dzieła sztuki i rzemiosła, niezwykłe rzeczy zrobione przez Matkę Naturę i ludzi, daje mi zachwyt, błogość i równowagę, której bardzo potrzebuję.
Jeśli chodzi o piękno ludzi, jest to u mnie trochę inaczej. To nie harmonia rysów, doskonała sylwetka, piękne kreacje - tak, te czynniki cieszą oko, budzą podziw. Raczej poznanie drugiego człowieka, emocje jakie z nim/nią wiążę - to przeważa o tym, czy uważam daną osobę za piękną. Piękno zwierząt, dzieci - to zupełnie inny temat. One są skończone, idealne, są zamkniętymi dziełami sztuki.
Co chcę w tym poście powiedzieć? To, że szukając ukojenia dla nerwów, dla smutku, warto sięgnąć po książkę/ gazetę z obrazami, jakie uważamy za piękne. No tak, dzisiaj sięgniemy po nie pewnie do Pinteresta, czy na Instagrama  🙃 Patrzenie na to, co dla nas jest ładne i harmonijne jest rodzajem niedrogiej przyjemności, pozwalającej zastąpić używki, które są droższe, bardziej szkodliwe dla zdrowia, dla Planety, dla portfela, czy dla obyczajów 🥂


środa, 4 marca 2020

Odprężająca krzyżówka przy herbatce 🙃

Krzyżówka jest dobra na wszystko... ja naprawdę o tym zapomniałam.
Odkrywam na nowo magię jolek, wirówek, palindromów i szarad. Zaangażowanie mózgu w lekki i przyjemny wysiłek intelektualny, wymagający skupienia, ale niezobowiązujący - to jest to.
Do tego dobra herbata, spokojny dżezik i smutny dzień nagle się rozjaśnia, a niepokój łagodzi. Dodatkowo ćwiczę zastygłe komórki mózgowe, utrwalam wiedzę i lepiej kojarzę.
I rozumiem już, że szarady i łamigłówki są częścią higieny człowieka, jak mycie, czesanie, gimnastyka i czytanie książek.
Jeśli życie zapędzi na manowce takie, że pojawia się poczucie beznadziejności - polecam jogę i taniec dla radości ciała oraz krzyżówki dla spokoju i sprawności umysłu.


środa, 26 lutego 2020

Każda wariatka musi mieć kwiatka 🌴

Kto to jest wariat? Szaleniec? Obłąkany? Nienormalny? Chory na głowę? Czy to człowiek ze zdiagnozowaną chorobą psychiczną? Czy ktoś, kto żyje zgodnie z tym, co podpowiada mu jego serducho? Czy to Milita Nikonorov z kwiatem we włosach? Czy dzika tancerka 💃🏻w czerwonej sukience z udręką w sercu?
I dlaczego tak wariata nie lubimy? Dlaczego się go boimy? Dlaczego go dyskryminujemy, ośmieszamy, unikamy? Dlaczego darzymy go pogardą i wstrętem?
Czy widzimy w nim, w niej, siebie, jakimi moglibyśmy się stać gdybyśmy zachorowali, używali fantazji, byli kreatywni, czuli?
Dlaczego INNY jest nam straszny?
Odpowiedzmy sobie wszyscy na te pytania.


niedziela, 16 lutego 2020

Gromadzę.

Dziś myślę znów o tworzeniu. Łapię się na tym, że z wiekiem tylko gromadzę: sadełko na brzuchu, buty, torebki, żakiety... Na szczęście nie w jakimś chorobliwym tempie, jednak jest to dla mnie przykra świadomość.
Oprócz tego, że potrzebuję działania ekspresyjnego i pracy, lektury, bardzo potrzebuję, by pomagać. By moje życie nabrało szerszego wymiaru i miało znaczenie dla innych. Nie wiem jak, gdzie, kiedy, co mam robić i dla kogo, ale szukam swojego miejsca w świecie jako ktoś, kto daje, nie tylko bierze.
Życie ma tyle wymiarów, skrajne skupienie na konsumpcji, jakie dopadło zachodni świat jest chyba źródłem kryzysu zdrowia psychicznego i emocjonalnego wśród jego mieszkańców. Nie rozpiszę się tu o tym, to oczywiste. Pytanie: co zrobić, żeby nie dać się pożreć tej machinie.
Pytanie zostawiam otwarte.
Bardzo potrzebuję sama sobie na nie odpowiedzieć.


środa, 5 lutego 2020

Życie nas uczy pogody

Uwielbiam płytę Pink Floyd "The Dark Side of the Moon". To co mroczne, nieznane, pociąga i fascynuje. Nie wiem, czy każdy człowiek posiada w sobie ciemne zakamarki i ulega czarowi zła. Ja z pewnością mam takie tendencje. Jednak z wiekiem to, co straszne, złe, podłe, przestaje fascynować, zaczyna śmieszyć i szczerze, budzi politowanie. Pachnie halloweenową tandetą i odstrasza sztucznymi wampirzymi kłami. Zło jest banalne, małe. Mieć otwarte serce - może to trącić myszką, tandetą, ale tak naprawdę wymaga odwagi.
Sekretem wiecznej młodości jest umiejętność odczuwania zachwytu w świecie, gdzie wiele rzeczy smuci i oburza. To zdolność do dostrzegania piękna i dobra nawet wtedy, gdy w otoczeniu przeważa brzydota. A pogoda na co dzień wymaga nieco sarkazmu - umieć śmiać się z absurdów i nadętych gadających głów -to chyba największy dar, jaki można mieć.
Sarkazm noś i przy pogodzie ;)



środa, 29 stycznia 2020

Połamane skrzypce, roztrwonione talenty.

Jestem niedoszłą skrzypaczką. Mój mały talencik muzyczny Ojciec, którego bardzo kochałam i bardzo za nim tęsknię, chciał zmienić w artyzm. Bezskutecznie. Grałam na instrumencie Paganiniego 6 lat i z ulgą się z tego wymiksowałam, jednak nie bez poczucia winy. Jakoś tak to wczesne złe ulokowanie mojego i Taty wysiłku sprawiło, że chyba przestałam w siebie wierzyć jako w kogoś, kto ma talenty rzemieślnicze/ artystyczne a tym bardziej może się w nich realizować.
Latami, jako młodej dorosłej i nadal, jako dojrzalszej dorosłej, śnią mi się połamane, zepsute skrzypce, śni mi się, że chcę być muzykiem.
Czy kiedykolwiek chciałam być skrzypaczką? Nie! Czy wiecie, jak wszystko boli, gdy godzinami tkwi się w skrajnie niewygodnej pozycji i zasuwa palcami i smyczkiem? Nie ma szans. Zawsze natomiast chciałam rysować i malować. I znać języki.
Podejść do regularnego rysowania miałam w życiu bez liku. Jako dziecko ciągle coś szkicowałam, później bardziej świadomie próbowałam coś tam sklecać, nigdy nie robiłam nic konsekwentnie. I mimo, że mam kilka całkiem niezłych "dziełek", które wyszły spod mojej ręki - opór przed twórczością pozostaje. Nie wiem, jak przełamać ten lęk przed brakiem perfekcji, brakiem zadowolenia, przed krytyką. Wiem, że to nielogiczne i niepotrzebne, ale lodowata ręka lęku łapie mnie za gardło kiedy chwytam za ołówek. Moje talenty rozmieniam na drobne nieważnych codziennych "pierdołkowatych" zapychaczy czasu, a serce garnie się do kolorów, do kształtów, do aranżacji rysunków.
Nie chcę z rzeczy, które są dla mnie ważne, dla których istnieje szansa, że mogą mnie uszczęśliwić i dać ujście emocjom i potrzebie tworzenia piękna tworzyć obowiązku. Nie chcę tu narzucać dyscypliny. Jednak szkoda mi roztrwonić talenty, które mam. Szkoda mi siebie.


czwartek, 23 stycznia 2020

Moja medytacja

Próbowaliście siadać co rano lub co wieczór na 5-10 minut w spokoju, z oddechem, z prowadzoną medytacją, łączyliście się ze swoim pokojem? Ja tak. Ale to, co tam w środku zbyt mnie przeraża, nie umiem na co dzień konfrontować się z wszystkimi swoimi barwami.
Mam natomiast inne sposoby na medytację - relaks z muzyką, kiedy moja myśl płynie swobodnie i otwierają się przede mną nowe horyzonty; spacery, czy wieje, czy świeci słońce, czy pada - czuję się częścią świata patrząc na niepowtarzalne konfiguracje chmur. Obserwowanie i głaskanie moich kotów - mruczenie kota wprowadza mnie w inny wymiar, a podziwianie piękna sprężystych ciałek i błyszczących futerek - uspokaja, napawa podziwem i koi. Otaczanie się pięknymi (niekoniecznie drogimi) rzeczami, kolorowe ściany pokoi, smaczne potrawy, pachnące świeczki, jazz od czasu do czasu, a zwłaszcza przy pracy - dają mi poczucie bogactwa i bezpieczeństwa.
Ascetyczna praktyka medytacji - cóż, może kiedyś.... nie, nie sądzę ;) Kojenie i wypełnianie zmysłów plus radość z drobiazgów - zawsze!