sobota, 14 listopada 2020

Hedonizm mnie napędza.

 Zmysły pozwalają mi doświadczać przyjemności. Zapach pomarańczy, smak czarnej kawy, dotyk luksusowego balsamu na skórze, widok przystojnego mężczyzny, dźwięki orkiestry strojącej się przed koncertem. Czym byłoby moje życie bez tych doznań? Byłoby uboższe. I smutniejsze.

Ruch daje mi radość mobilności, siły, elastyczności, sprawności. Daje endorfiny. Spacer wzbogaca mnie o widok drzewa, sikorki, psa i dziecka. W tańcu czuję energię witalną, czuję, że żyję, czuję się szczęśliwa. Joga to dbałość o dobrostan - ciała i ducha. To pochylenie się nad skrzywdzonym dzieckiem we mnie. 

Tworzenie cieszy mnie i uspokaja. Narysowana twarz to nowa rzecz, kolorowa rzecz, unikalna rzecz, rzecz pochodząca ze mnie. Napisany wiersz jest inny niż cokolwiek, co jest. Zupa, którą ugotowałam jest smaczna i zawiera wszystkie emocje, które chcę przekazać w posiłku dla męża i dla mnie.

Życie nie sprowadza się do doznań. No nie. Według mnie nie. Jednak jest coś naturalnego i oczywistego w pogrążeniu się w smaki, kolory, dźwięki i dotyk życia. I w zapachu drzewa sandałowego.

Hedonizm jest wystarczającym sensem życia.