czwartek, 30 kwietnia 2020

Dzień 27 - wind down 😴

Za dużo 🍷, padłam, ale na .... matę. Nie dało rady praktykować nic innego niż jogę na 😴. Jakaż to przyjemność poczuć, jak znużone ciało oddaje stres i zmęczenie, wyżyma się skręcając jak brudna szmata - wywala wszystko, co negatywne i pobiera świeżą energię. 
Element higieny - jak mycie zębów i ciepły natrysk. Do tego olejek pomarańczowy, wieczorne rytuały i najmilszy moment dnia - bach pod kołdrę🛏.

środa, 29 kwietnia 2020

Dzień 26 - czuję cichą radość.

Jestem wdzięczna sobie, że podjęłam się wyzwania #yogaeverydamnday... już prawie miesiąc i dużo lepiej się czuję. Jestem spokojniejsza, łatwiej się relaksuję, łatwiej mi wykonywać codzienne obowiązki.
Zakres ruchu ciała się powiększa, powiększa się też horyzont mojego serca i umysłu.
Ćwicząc, okazuję sobie szacunek, dbam o siebie, troszczę się i potwierdzam swoją wartość.
Dzisiaj - ponownie powitanie księżyca. Powoli zaczynam rozumieć, że jestem częścią tego świata.


wtorek, 28 kwietnia 2020

Dzień 25 - narodziny potrzeby🍀✌🏻💚

Mówią, że nawyk wykształcamy w ciągu 21-30 dni. Może tak, może nie, łatwo z dobrego zwyczaju wypaść nawet po dużo dłuższym czasie. Jednak ciało wie, co dla niego dobre, potrafi to rozpoznać i DOMAGA SIĘ codziennej przyjemności. Czyli jogi.
Zatem dzisiaj mimo pomysłów "a może by tak lekka medytacja?" "a może by tak wtorkowy freestyle?" odbyła się sesja jogi, która dała mi wgląd w moją czarną otchłań i pozwoliła wyrzucić część bólu z oddechem.
Bycie ze mną nie jest łatwe - zwłaszcza dla mnie. Potrzebuję jednak obok siebie kogoś pełnego miłości, dobrze więc, żebym tym kimś była ja.
Nie skąpmy sobie troski.


poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Czy to już 24 dni?

To już pełne 24 dni mojego małego jogowego wyzwania.
Dziś moja ulubiona Julia Jarvis pomogła mi zwiększyć nieco elastyczność i zrelaksować się w krótkiej, łagodnej sekwencji dla początkujących.
Zaczynam obserwować zmiany w zakresie ruchów i w mobilności - nie tylko w trakcie trwania w asanach, lecz także z dnia na dzień.
Pies z głową do dołu wygląda coraz lepiej 🥰 To pozycja spoczynkowa którą bardzo lubię. Wychodzi tu jednak słabość ramion - przy dłuższym trwaniu w psie, boli mnie lewa ręka. Ale jak to mówią - jeśli coś nie wychodzi, nie należy tego unikać, trzeba to pocisnąć. Wszystko jednak z łagodnością. Nie używajmy przemocy.
W ramach łagodności wyłączę się zaraz z życia i zakopię pod kołderkę.
Przedtem jednak powiem Wam w sekrecie - cieszę się, że podjęłam się mojego małego jogowego projektu.
#Yogaeverydamnday ✌🏻




niedziela, 26 kwietnia 2020

Dzień 23 - niedziela kwietniowa 🌸🌼🍀

To był dzień!
Spacer, odpoczynek, muzyka, rysunki.
Joga była równie delikatna i spokojna jak cały dzień, a służyć miała lekkiemu rozciągnięciu, zrelaksowaniu nóg.
Praktyka stała się już chyba elementem mojej codziennej rutyny, wręcz higieny osobistej.
Jest mi tak dobrze... fajnie, że jutro poniedziałek 💚




sobota, 25 kwietnia 2020

Dzień 22 - freestyle 😎

Pierwszy raz dzisiaj spróbowałam własnego jogowego flow; było lajtowo, było delikatnie, było przyjemnie... mój pierwszy raz 😘
Tłem dla asan była piękna muzyka  kompozytora, który towarzyszy mi od młodości.
Moja dzisiejsza kreatywność przeniosła się na matę. Tak samo jak dzisiejszy dzień, praktyka ułożyła się naturalnie, nieplanowanie, radośnie.
Wnioski? Trzeba słuchać siebie - swojego ciała, emocji, potrzeb. Gnanie za stadem nic nie daje. Geniusze życia idą meandrami, idą ślepymi uliczkami - idą tam gdzie chcą. Są niegrzeczni. Są niepokorni. Są wierni sobie. Są solą tej ziemi. Są silni.



piątek, 24 kwietnia 2020

3 tygodnie - witam Cię Panie Księżycu 🌜

Piątek. Koniec pracowitego tygodnia. Skradałam się do maty jak pies do jeża. Zapytałam samej siebie: czego potrzebujesz? Odpowiedziałam: ulgi dla kręgosłupa szyjnego i piersiowego.
Kwerenda w YT i znalazłam. Sesja delikatna, łagodna, kojąca, zwiększająca mobilność w pospinanych mięśniach karku. Odprężenie było realne.
Ale nie było mi dość 🙃
Spięte nogi nakazały mi poszukać ulgi dla siebie. W ten sposób odnalazłam krótką sesję powitań księżyca. I powiem - satelita to mój ziomek. Czuję się... jak ciało niebieskie. Niebiańsko.


czwartek, 23 kwietnia 2020

Dzień 20 - z czym kończę? ❤😭

Dzisiaj perspektywa ćwiczeń zirytowała mnie. Po pracy, zmęczona i rozdrażniona, nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na proste pytanie: z czym kończę dzień?
Wybrałam więc medytację prowadzoną która tchnęła we mnie ufność i poczucie bycia częścią świata.
Bezwarunkowo kochanym stworzeniem, które wszystko, co ma wiedzieć, ma w sobie - w intuicji, w sercu, w ciele.
W sercu odnalazłam smutek i płacz, i wtedy zrozumiałam: potrzebuję troski.
Przede mną sen. Jeden z największych luksusów, jakie możemy sobie podarować.




środa, 22 kwietnia 2020

Zmęczona dziewiętnastka 💃🏻

Dziewiętnasty dzień był męczący - ale joga po pracy, bajeczna. Moje ciało zaczęło domagać się skrętów, rozciągnięć, asan jak kania dżdżu. I dostosowanie codziennej praktyki do stanu fizycznego, emocjonalnego i psychicznego okazało się świetnym pomysłem. Nie tylko nie stosuję wobec siebie przemocy, jestem także bliższa sobie i bardziej uważna na to, czego od siebie wymagam i jak samą siebie traktuję. Miłość nie nienawiść. Miłość Kochani, miłość.


wtorek, 21 kwietnia 2020

Dzień 18 - za dużo 🥯🍞🍫

Moi drodzy... chyba wszyscy to znamy. Szybko szybko jemy, tu w pośpiechu to złapiemy, tam tamto - i po paru godzinach czujemy ciężar brzucha - i sumienia.
Nie dość że dokucza mi dziś brzuch jak balon, to także poczucie winy, że znowu zjadłam za dużo.
A może to odwrócić - joga na trawienie od Yoga with Adriene dała nie tylko ulgę moim jelitom, dała także moim emocjom i psychice ukojenie.
Złość i frustrację zamieniam zatem na łaskawość dla siebie i wdzięczność za to, że mam co jeść.


poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Podwójna siedemnastka ✌🏻

Dzisiaj były dwie sesje. Rano ni stąd ni zowąd stwierdziłam, że dlaczego nie? I tak poszła jedna z krótkich porannych sekwencji od Kassandry.
Dzień był równie ciekawy co męczący.
A w wieczornej praktyce zupełnie nie wyszły mi asany na równowagę. To daje do myślenia.
Pomyślę o tym jutro.


niedziela, 19 kwietnia 2020

Dzień 16 - powitanie słońca ☀🙏🏻

Dzisiaj zdecydowałam się na jedną z moich ulubionych sekwencji. Spokojna praktyka powitań słońca i skrętów.
Czuję już, że głębiej wchodzę w pozycje, że ciało ma większy zakres ruchu, a oddech jest głębszy.
Rodzaj akceptacji i pogodzenia towarzyszy mi teraz prawie cały czas.
#Yogaeverydamnday for life? Zobaczymy!


sobota, 18 kwietnia 2020

Poranek dzień 15 🐶

Dzisiaj była krótka poranna sesja, ale przyznam, spociłam się. Asany ukierunkowane były na wzmocnienie górnych partii ciała - i cóż, szału nie ma, ramiona, barki - to u mnie leży.
Wiadomo, że trzeba robić to, co jest dla nas trudne, co stanowi wyjście z pudełka komfortu.
Nie jest to dla mnie łatwe.
Wyzwania są trudne, gdy pierwsza euforia wygasa i trzeba polegać na dyscyplinie.
Cóż, tak jest ze wszystkim.
Jest weekend. Spędźmy go miło.



piątek, 17 kwietnia 2020

To już 2 tygodnie 💪☀🙏🏻

Dziś 14 dzień z matą. Pomyślałam, że ten codzienny zwyczaj spotkania się z sobą w praktyce - będzie mi towarzyszył przez całe życie. WOW! Tak po prostu może być, mogę zawsze być dla siebie - obecna, dobra, troskliwa. I rozumiejąca. I łagodna.
Czego więcej chcieć? Może będzie to moja ścieżka do pokoju i wybaczenia.


czwartek, 16 kwietnia 2020

Pechowa trzynastka 🙃

Trzynasty dzień na macie. Asany trudno czasem wytrzymać, jak obowiązki i zdarzenia codziennego życia.
Łagodna dyscyplina ma komponent karności, ale ma też komponent łagodności.
#yogaeverydamnday ale bez przemocy, z szacunkiem dla ciała, emocji i psychiki.
Życzę sobie takiego podejścia na wszystkich płaszczyznach życia.


środa, 15 kwietnia 2020

Dzień 12 - motywacja? 🤔

Motywacja wraz z siłami opuściła mnie dziś na wszystkich frontach, a rozpanoszyły się złość i frustracja. Chcę na spacer 😭
Uratowała mnie łagodna dyscyplina, która u mnie polega na tym, że robię ze sobą deal - ile dam radę, tyle dam radę, ale nie poddaję się walkowerem.
I co? Wyszło.
A co do jogi - 10 minut lekkiego rozciągania, a potem - do wyrka. Jutro nowy dzień 😴


wtorek, 14 kwietnia 2020

Dzień 11 - jak dać radę z niepokojem?

Izolacja, brak fizycznego kontaktu z przyjaciółmi, niewiadoma co do przyszłości - to wszystko jest dla mnie coraz bardziej przytłaczające. Czuję, że gęsta chmura smutku i niepokoju oplata mnie całą.
Sanela przyszła do mnie dziś z sesją dla szczęścia. Nie wiem, czy jestem szczęśliwsza. Jestem spokojniejsza. Spokoju życzę teraz wszystkim 🙏🏻


poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Medytacja 🙏🏻

Dziesiątego dnia wyzwania posłuchałam ciała i emocji, i na macie skierowałam się ku medytacji.
Krótka medytacja prowadzona dała mi ulgę, lekkość i delikatne uczucie radości.
Wyzwanie czasem polega na akceptacji słabości. I na łagodności. Pozytywne efekty pochodzą często z rzeczy najbliższych i najprostszych. Jak z szacunku dla siebie.





niedziela, 12 kwietnia 2020

Przedpołudnie - dzień no.9 🙏🏻

Stało się. Poranna (no, przedpołudniowa) sesja jogi odbyta 😻 Ciężko było przyjść na matę, uczucie zmęczenia fizycznego i psychicznego chciało wziąć górę.
Sesja choć krótka była sporym wyzwaniem, bo stopień rozciągnięcia wymagany w asanach przerósł mnie. Najgorszy był przysiad boczny - dużo czasu upłynie, nim zrobię go poprawnie i wytrwam w tej pozycji.
Uczucie przebudzenia, wigoru, przypływ energii - bezcenne. Czuję się jak kot, przeciągający się po drzemce. The BEST 🐱




sobota, 11 kwietnia 2020

To już osiem dni 💪🥂

Dzisiaj jest niedziela, godzina 00.31. Mój wczorajszy - sobotni seans jogi odbył się u skraju jednego i zarania drugiego dnia. Czy ma to znaczenie? Czy jestem w stanie sprostać wszystkim wymaganiom, które na siebie narzucam?
Joga to odczuwanie i współodczuwanie, to wyzwanie i łagodność, nie przemoc. To odwaga bez okrucieństwa i brawury. To ratunek dla pleców, bioder, nóg, szyi, lędźwi a nie oćwiczanie ciała znienawidzoną pokutniczą dyscypliną.
Byłam łagodna dla siebie wczoraj, jestem łagodna dla siebie dziś.
Najpierw spanie, potem dziś - noc przemieni się w dziś - południe i nowe pogrąży stare w zapomnieniu.


piątek, 10 kwietnia 2020

Pierwszy tydzień z yoga challenge #yogaeverydamnday

Dziś piątek, mija siódmy dzień codziennej praktyki jogi. Uświadomiłam sobie dziś, że długotrwały lęk i przygnębienie, przeradzające się często w depresję, mogą prowadzić do panicznego wręcz strachu przed prostymi aktywnościami dnia codziennego.
Dziś bałam się wejść na matę. Byłam emocjonalnie wyczerpana, nie czułam praktyki, oceniałam siebie jako nie dość dobrą, nie dość sprawną, niewartą wysiłku.
Paralela między życiem a praktyką jogi - dokąd mnie zaprowadzi?
Pierwszy tydzień wyzwania wzmocnił trochę mięśnie, uspokoił i pogłębił pozycję gołębia, otwierając i rozluźniając coraz bardziej biodra.
Co przyniosą kolejne dni? Nie wiem, ale pozostaję wierna rytmowi dnia codziennego.
#yogaeverydamnday


czwartek, 9 kwietnia 2020

Hipster yoga (dzień szósty wyzwania) 🧔🏻

Hipster yoga  od Juliany z Boho Beautiful. Krótka, odprężająca sekwencja pozycji otwierających i rozluźniających biodra. Wracam do niej od dłuższego czasu - gdy nie mam siły na większy wysiłek fizyczny, ale potrzebuję relaksu i czuję napięcie w pasie biodrowym od nadmiaru siedzenia, czy z przetrenowania.
Praktyka jogi jak każde życiowe doświadczenie pokazuje nasze mocne strony i obnaża braki. Przychodzimy na matę z tym - co mamy. Ze swoim ciałem, emocjami, umysłem. Tak jak na co dzień pracujemy, wykonujemy zadania domowe, rodzinne, sportowe, towarzyskie, twórcze - tak możemy traktować praktykę asan. Z pokorą, z akceptacją i, przede wszystkim, bez przemocy!


środa, 8 kwietnia 2020

Challenge day five 🌧

To nie był mój dzień. Z powodu spadku energii - joga była delikatna i kojąca. I tego mi było trzeba. Jak po deszczu słońce, tak po nocy zdrowego snu - dobry dzień.
Tego nam wszystkim trzeba w trudnym czasie. Troski o bliskich i siebie.


wtorek, 7 kwietnia 2020

Challenge day four - czekolada? 🍫😵

Dzień czwarty z jogą. I nie, nie ćwiczyłam rano... z trudem zaczęłam pracę o 9.00 - zdalnie, w piżamie 🙃 cały dzień był nie wiadomo jaki, nie wiadomo po co, trochę tak, trochę siak... i taka sama była moja dzisiejsza - wieczorna - praktyka jogi.

Sekwencja krótka, rozluźniająca, pomocna w bólu kręgosłupa lędźwiowego. Moje wykonanie było jak cały dzisiejszy dzień - nie wiadomo jak nie wiadomo po co i bez sensu.

No ale się wyciszyłam. I zaakceptowałam ten dziwny, nijaki dzień. A teraz: czekolada, czy nie? 🤔


niedziela, 5 kwietnia 2020

Trzeci dzień wyzwania 🪁

Przyszedł dzień trzeci z wspaniałą Boho Beautiful. Joga krótka, ale dla mnie - w raczej kiepskiej kondycji - wymagająca. Skręty, ćwiczenia wymagające równowagi - dziś były dla mnie niezwykle trudne.
Nasuwa się refleksja, że jak w jodze, tak w życiu - napotykamy kłopoty stawiające nas w sytuacjach niewygodnych, do których nie jesteśmy przygotowani. Trzeba próbować, ale rezultaty są różne.
Praktyka jogi przypomina codzienne zmagania - aby w codzienności wytrwać, wytrzymać, mimo trudności i mimo różnych, często niełatwych emocji.
Trzeba pamiętać o oddechu, wytrwać i iść dalej.


Challenge dzień drugi 🐸

Tak, dzisiaj postanowiłam praktykować rano. Ponownie z Małgosią Mostowską - ćwiczenia rozciągające. Nie było łatwo. Dopiero przy codziennej praktyce czuję jak słabe są moje mięśnie. Zmęczone, omdlewające, rozedrgane. Poległam przy "krowim pysku", ale odkryłam pozycje jaszczurki i żaby - ogólnie bardzo lubię asany otwierające biodra.
Po ćwiczeniu stan rezygnacji, smutku, beznadziei znacznie się poprawił. Jest przypływ energii i endorfin i wreszcie stwierdzam - eee, ten dzień będzie całkiem spoko ;)



sobota, 4 kwietnia 2020

Challenge dzień pierwszy 💪

Z powodu niezwykłej sytuacji, w jakiej się znalazłam (jak my wszyscy), mam pomysł na poprawienie nastroju i stymulację krążenia, tak zastałego w związku z akcją #zostańwdomu.
Codziennie od dziś, przez 100 dni będę odbywać krótszy lub dłuższy trening jogi - i zapisywać wrażenia, refleksje, odczucia - wszystko, na co zwrócę uwagę w związku z praktyką danego dnia.

Dzisiaj ćwiczyłam 35 - minutową Yin Yogę z Małgorzatą Mostowską, sekwencję bardzo spokojną, odprężającą, skupiającą się na otwarciu bioder. Oczywiście nie obyło się bez pozycji gołębia, którą bardzo lubię, ale która zawsze doprowadza mnie na skraj wytrzymałości emocjonalnej. Koniec końców - rozluźniłam się, odpoczęłam, dotleniłam i uspokoiłam. Czuję się jak po półgodzinnym płaczu. Spać!