Kiedy zaczniemy myśleć o tym, czym właściwie jest wolność, nie unikniemy popadnięcia w sprzeczności, absurdy, a także frustrację spowodowaną brakiem umiejętności wyrażenia tego, co nam się tam czuje i wyobraża.
Najczęściej wyróznia się dwa rodzaje wolności: "wolność od", czyli skuteczne pozbycie się w swoim życiu czynnika, czy czynników złych, krzywdzących, niszczących, czy obcych.
"Wolność do" to kwestia wyboru. Czyli gdy decydujemy na przykład o tym, kim jesteśmy, jakie wartości nam przyświecaja, jakie mamy priorytety, do czego dążymy i z kim się utoższamiamy - jestesmy wolni w chwili tej właśnie decyzji.
Oczywiście oba "rodzaje wolności" niosą swoje problemy. "Wolność od" wprawdzie teoretycznie wyswobadza nas z "niemiłych nam okowów" jednak bez konkretnego planu dotyczącego tego, jak mamy żyć, co robić tę "wolność" uzyskawszy jesteśmy zagubieni. I dalej niezadowoleni.
"Wolność do" to decyzja, która niesie za sobą konretne realia tego, jak żyjemy i postępujemy, do czego dążymy. I cóż, na tym "wolność" się kończy, gdyż nasza pierwotna decyzja determinuje wszystkie nasze poczynania. Swobody w tym nie ma ;)
Chyba jedynym rodzajem ludzkiej wolności jaki widzę w tym ponurym schemacie jest wybieranie "wolności od" za każdym razem, gdy poprzednia "wolność do" nam niebywale doskwiera.
Klasyk - The Artist Formerly known as Prince - śpiewał następujący wers w jednym ze swoich szlagierów:
-Make the rules; then break'em all cause you are the best!
I tego się trzymajmy. Nie bójmy się wycofywać własnych wyborów i łamać własnych zasad. Możemy wybierać za każdym razem "wolność od" naszych dawnych, nieaktualnych i irytujących decyzji. Inaczej? Nie bądźmy zakładnikami swojej własnej przeszłości! I nas samych!


