Nie wiem czy ktokolwiek wie, kim jestem. Często nawet ja tego nie wiem. Nawet ja znam tylko urywki mnie. Tylko tyle wiemy o sobie samych i o innych, ile zostało wypowiedziane, zanotowane, udokumentowane, uświadomione.
Istnieje jednak jakaś prawda może nie absolutna, ale konkretna i niezaprzeczalna, dotycząca tego, kim jesteśmy jako część społeczeństwa. Nasze pochodzenie, wykształcenie, praca, osiągnięcia, wady i zalety. Nasze zwyczaje i opinie o nas.
Ale bach!
Wszystko to można roztłuc
w drobniutki mak!
Gdy stajemy w obliczu szargania naszej reputacji, plotek, mobbingu, zniesławienia, niszczenia naszego dorobku - cóż możemy zrobić?
Możemy walczyć.
Możemy posiadać środki na to, by wyciągnąć z winnych konsekwencje prawne i pieniężne.
Możemy jednak nie mieć takich środków.
Można wtedy żyć spokojnie w swoim kącie, ale ze świadomością tego, że inni widzą nie nas, tylko kogoś całkiem innego.
I wtedy wiecie, trzeba mieć to gdzieś. I nikomu nigdy nie próbować udowadniać, że nie jest się wielbłądem. Bo to nic nie zmieni.

