piątek, 9 listopada 2018

Ograniczająca zawiść

Jestem czterdziestoletnią kobietą, która przyznaje się do sukcesów na polu życia emocjonalnego - udane małżeństwo, ciepłe relacje koleżeńskie, dobre stosunki z rodziną. Zadowolona jestem też z procesu, który przez ostatnie kilkanaście lat przeszłam mentalnie - od osoby chorej i zagubionej życiowo, do świadomej - coraz bardziej - radzącej sobie lepiej lub gorzej  z życiem i jego pułapkami.
Nie bardzo radzę sobie na polu kariery i finansów. Absolutnie w tych dziedzinach nie mam wiary w siebie, nie mam większych osiągnięć. Pytam się siebie - dlaczego? I chyba znalazłam odpowiedź.

Nie wiem czy zależnie czy nie od mojego wychowania, przez lata, nieświadoma tego, nosiłam uraz do osób, które wybijają się życiowo, finansowo. Kierowałam się zawiścią, miałam poczucie niesprawiedliwości, ba, nawet nieświadomie w jakiś sposób pogardzałam tymi, którym się udało. No bo jak to: ona ma a ja nie?!

Teraz widzę jak bardzo bezsensowne są takie przekonania. Nie dość, że ocenia się ludzi nie według zasług, lecz według zazdrości, nie daje się samej sobie zgody na sukces. Bo skoro osoby, którym się udało są nie w porządku, jak to mi się podświadomie maniło, to jeśli sama miałabym wyjść przed szereg i gdzieś dojść, byłabym też nie w porządku. Jest to broń obosieczna. Rezygnuje się z kontaktu i inspiracji przez wartościowych ludzi i skazuje siebie na przeciętność.

Niestety autorefleksja boli i zmusza do konfrontacji z własną głupotą. Jednak daje możliwość odzyskania właściwej optyki i, mam nadzieję, minimalizacji szkód, które wyrządzamy sobie sami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz