sobota, 15 kwietnia 2023

Ale skromna to ja nie jestem LMAO


Skromna? No nie, nie jestem skromna. I dlaczego powinnam? Dlaczego, gdy na odwiecznie powtarzany dowcipas: -"o, ale ty skromna jesteś" odpowiadam - "nie muszę być skromna, bo nie jestem katoliczką" autor/autorka przytyku albo się obraża albo zapomina języka w gębie albo mu/jej przykro?

Najśmieszniejsze w tym jest to, że nawet mój mąż-barbarzyńca i bezbożnik rzuca mi tego typu repliki na moje słuszne uznawanie własnych zalet. I fakt, skromność nie należy do moich cnót ani wad. Ale nasze polskie społeczeństwo wymaga, zwłaszcza od kobiet, ukorzenia się, pomniejszania swoich zasług, zdziwienia przy komplementach i - co za tym idzie - albo zakłamania albo braku poczucia własnej wartości.

Polskie kobiety są albo zapracowane i nieszczęśliwe albo samolubne i zakłamane. Rzadko można spotkać normalną dziewczynę - zwłaszcza z mojego pokolenia, po 40-tce. Oczywiście bardzo uogólniam, ale ciągle to widzę:

  • okna muszą być pomyte,
  • pościel wyprasowana,
  • ciasta popieczone,
  • dzieci dobrze wychowane,
  • ubiór powinien być skromny,
  • tuszy ma nie być, a jeśli jest to należy tym bardziej się korzyć i zaprzeczać komplementom,
  • makijaż ma być, no ale przecież nie wyzywający, bo co Aśka z drugiego piętra pomyśli?
Kobiety-męczennice jedyny sens i wartość swojej egzystencji czerpią z tych czystych okien i wyprasowanych mężowskich koszul. Cringe.

Z drugiej strony cwane kobietki-kokietki lubią intrygować, plotkować i polują na swoich panów mężów, oplątując ich mackami własnych oczekiwań, poczucia winy i zazdrości. One z kolei udają, jak męczennice, ze komplementy im się nie należą. Ale w błysku oczka już widać, że wiedzą - TAK WIEDZĄ - że są pod każdym względem zajebiste. I są najczęściej bezwzględne wobec innych kobiet.

Nasza katolicka tradycja upokarzania się, bicia w pierś, obwiniania za grzechy, pokuty, spowiedzi, odpustów i wszystkich tych idiotycznych dyrdymałów sprawiła, że jesteśmy niepewni siebie. Niedorośli. Nieszczerzy. Zakompleksieni.

A ja gdzie się tu plasuję? Gdzieś między męczennicą, wredną narcystyczną kokietą i mężczyzną. Szczerze mówiąc wzór kobiecości w naszej kulturze jest tak odpychający, że chętnie wyrzekam się atrybutów płci pięknej - i zamieniam się kolesia który nic nie kuma i w sumie ma wszystko gdzieś.

Ale jak sobie zrobię fajny makijaż, strzelę selfiaczka i wrzucę na INSTA i ty mi napiszesz -"no Zuza, ale fajna stylówka, no wyglądasz zjawiskowo, stara..." to napiszę ci -"dzięki piękna kobieto". Nie zobaczysz tego, czego wielu z nas Polaków oczekuje: -"no wiesz, no jakoś ujdzie, no dzięki, ale chyba jednak nie wyglądam za dobrze"...

Bo nie, nie jestem skromna. Możecie spodziewać się za to jednego - że zrobię i powiem dokładnie to, co będę chciała. W ramach tego, co w moich oczach jest potrzebne, fajne i na miejscu.

I nie, nie jestem katoliczką. Ale żyję w tym polskim bagnisku, na wschodnich rubieżach, przedzieram się przez szuwary głupoty, łapówkarstwa i hipokryzji. I to wszystko nie robi sensu. No ale grzęznę. Więc co wygrzebię głowę, zaraz ciągnie mnie w dół, do rynsztoka polskich wartości narodowych. Ujmując to skromnie.
Tak zmęczona tym trudem łapania oddechu nie mam siły na nic innego, niż powiedzieć: -"a dlaczego mam być skromna?" I spotkać z niezrozumieniem, urazą i niedowierzaniem. Taki life. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz