sobota, 2 września 2023

Ja nie jestem kobietą, czyli jak mam wyzwolić swoje yin??




Nie wiem. Czy kobiecość to uległość? Czy poświęcenie? Czy instynkt macierzyński? Czy naiwność? Czy uroda? Czy słabość? Myślenie mistyczne? Brak logiki? Sympatia do magii, czarów i guseł? Sabat czarownic? Nie wiem.

Nigdy nie potrafiłam wyzbyć się logiki i trzeźwej oceny sytuacji w swoim postępowaniu, zwłaszcza przy ważniejszych decyzjach życiowych. Oczywiście bywało, że robiłam głupoty. No ale głupoty z kobiecością nie można utożsamiać.

Co więcej, do tego stopnia ufałam swojej własnej ocenie, ze nigdy nie bałam się iść pod prąd i wyłamywać, nawet jeśli stado widziało sprawy całkiem inaczej.

I ten instynkt solidarności kobiecej. Ja go nie posiadam. Nie mogłabym plotkować przy wyszywaniu, lub pieczeniu ciast. Tylko przy winie mogę plotkować. I przy piwie. Ewentualnie przy ginie z tonikiem.

Nie mogłabym mieć dziecka i na jego szczęście go nie posiadam.

Mogę mieć koty. A nawet starą panną nie jestem, co przeczy kolejnemu stereotypowi dotyczącemu kobiet.

Z kobiecych rzeczy lubię ciuchy, buty biżuterię i kosmetyki. Nie znoszę kolekcjonowania przepisów, robienia przetworów, polowania na okazje w marketach, przedszkoli, szkół i żłobków oraz wycieczek szkolnych w autobusach.

Nie cierpię jak mi się coś każe. Albo mówi mi że coś powinnam. Albo kwestionuje mój autorytet w sprawie, w której, zupełnie jak każdy prawdziwy mężczyzna, jestem absolutnie przekonana o słuszności swoich racji.

Mam uczucia i intuicje, którymi owszem kieruję się, ale tylko w granicach rozsądku.

Poddać się emocjom, słabości, żywiołom?

Wyzwolić swoje yin?

Prędzej wyzwolę z siebie upiorny, gorzki śmiech.

Nie jestem kobietą. I kropka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz