czwartek, 20 czerwca 2024

Odmienna perspektywa



Horyzont poglądów i przekonań, przynajmniej u mnie, przypomina siedzenie na tapczanie z kocem na głowie. Wiem tylko to, co pod kocem, co mam w głowie - nie wiadomo co i skąd, oraz monolog, który zapętla się wciąż i wciąż w ten sam sposób. Nie rozumiem w jaki sposób dialog byłby w stanie zmienić moją egzystencję w weselszą i szczęśliwszą. Mówię sama do siebie i zatykam uszy rękami.

Gadają do mnie spoza koca, coś próbuję odpowiadać, coś tam rozumiem, ale tak naprawdę nie. Tylko czasami ktoś, czy coś uchyla nieco mój koc. Jawi mi się zupełnie inny świat, odmienna perspektywa, świat na innych warunkach, lekki i pogodny. Jednak potrzeba bezpieczeństwa każe mi natychmiast wsadzać głowię z powrotem pod koc.

I chociaż nie chcę zdjąć z siebie koca, bo to wszystko co mam, co znam, jest mi ciepło, zacisznie i bezpiecznie - ogarnia mnie swego rodzaju tęsknota i ciekawość. I zastanawiam się nad tym, co by było, gdyby tego koca się pozbyć. No ale koniec końców przecież tu pod moim kocem jest najlepiej. Tak jak trzeba.

Życzę sobie odwagi, aby wysunąć nos spod swojego koca i poszerzyć horyzonty. Albo nawet zyskać odmienną perspektywę.

piątek, 14 czerwca 2024

Zło, które mieszka we mnie



Zło to moje drugie imię, zaraz po pierwszym - rozsądku. Dobro próbuje przebijać się do świadomości korzystając z chwil, kiedy ego składa swoje kolorowe piórka. Miłosierdzie jest dla mnie zawsze po moim własnym interesie. Hojność zawsze ustępuje zachłanności, a okrucieństwo nie daje dojść do głosu łagodności.

Zło, które mieszka we mnie przedstawia się jako piękna bogini, przystojny poeta, cudowna muzyka. Zło lśni, błyszczy, olśniewa, zachwyca. Zło we mnie brzmi i smakuje jak najlepsze wino i najwznioślejsza organowa msza...

Zło i wszystkie moje demony paradują w korowodzie kwiatów i kiści winogron, zabijając wszystko, co porządne i uczciwe na swojej drodze. Nie umiem już odróżnić prawdy od kłamstwa i nocy od dnia. To jest chyba właśnie czyściec - męki usiłowania, by odróżnić to, co zapewni życie wieczne w niebie od tego, co strąci po wsze czasy w ogień.

Nic mnie nie przygotowało na walkę zła z dobrem, która trwa we mnie trawiąc myśli i emocje. Nie rozumiem znaczenia tych skrajności, ich przeznaczenia i celu.

Czy i Ty staczasz tę walkę? Czy i Ty czujesz się przegrany?

Miłość i nienawiść świętują zaślubiny w świątyni mojego umysłu zostawiając mnie zdumioną przy ołtarzu, na którym dogorywa mój zdrowy rozsądek.


czwartek, 6 czerwca 2024

Kiedy w głowie pusto



Kiedy wiatry wieją, deszcze padają, grzmią gromy, nie pojawia się tęcza - w mojej głowie nie ma nic.

Myśli ulatują jak puch z kwitnących topoli.

Nic nie wiem, nic nie pamiętam, nic nie czuję, nic nie rozumiem... jestem nikim.

Kiedy moja głowa jest pusta, a dusza bez czucia - to jestem, ale tak jakby mnie nie było.

Nic już nie wiem, niczego nie ma, nie było i nie będzie.

Umysł wysuszony na wiór - jak popiół rozsypany na cztery wiatry.

Ten niebyt mnie nie dziwi. Ale przeraża, gdyż widzę i czuję jak bardzo nie ma nic. I jak bardzo nie ma mnie.

Kim jestem jeśli nie strumieniem uczuć, doznań zmysłowych, przeżyć duchowych i myśli? Kim jestem dla innych gdy nie ma już niczego z tych wyznaczników bycia? Kukłą, bezrozumnym chochołem, co tańczy bezmyślnie, powtarzając te same, wydeptane ścieżki walca lub polki?

W zasadzie nic nie jest realne.

Oprócz tego chocholego tańca.

Aż wiatry się kończą, wychodzi tęcza, robi się pięknie i człowiek jak kwiat na wiosnę - odżywa i staje się realny.

A myśli wracają do głowy.

poniedziałek, 3 czerwca 2024

Uczucia... rozsądek podpowiada ich nie słuchać - a one wrzeszczą



Uczucia są jak niemowlę domagające się mleka matki, jak kot proszący o jeszcze jeden smaczek....

Wiemy, że to nie pora karmienia, wiemy, że należy postępować zachowując pewną dyscyplinę. Ale wrzask jest.

Uczucia można tłumaczyć, tłumić, racjonalizować, upychać pod dywan. Mimo to one wrzeszczą jak nienażarty bachor.

Można też tak bardzo się pilnować, tak dyscyplinować, tak bardzo postępować zgodnie z logiką, że nic się już nie czuje. I jest się nikim.

A czasami trąba powietrzna uczuć wciąga nas bezlitośnie, tak że mózg traci połączenia pomiędzy neuronami. Szalejemy.

I nie da się tego wypośrodkować. Możemy wierzyć, że się da, możemy próbować.

Ale ta bit*h naszych emocji zerwie z nas cienkie odzienie rozsądku za każdym razem gdy zechce. I co zrobić?

Pogodzić się!