Media huczą od głosów osób oceniających dzisiejszą kondycję mieszkańców zachodniego świata jako z lekka żałosną. Masowo jesteśmy upupieni, słabowici, straumatyzowani, histeryczni, niedojrzali. Wartości leżą, kręgosłupy moralne nie istnieją, głupota się szerzy, a choroba psychiczna dotyka co drugą osobę.
Tak oczywiście nie jest, ale wiele osób w tym stylu komentuje zachowania, których nie rozumie, lub które uważa za społecznie szkodliwe.
Według mojej oceny dopuszczenie do powszechnej świadomości oraz normalizacja problemów emocjonalnych, które nas jako ludzi dotykają, związanych z nimi trudności adaptacyjnych, szkodliwych wzorców przystosowania - ogólnie niepotrzebnego cierpienia - są bardzo bardzo dobre. Wizyta u psychiatry, czy psychologa nie jest już tabu, bycie odmiennym, dziwnym, ekscentrycznym jest łatwiejsze w dzisiejszych realiach. Umiemy coraz lepiej czuć, coraz więcej w sobie i innych akceptować oraz chętniej sięgamy po pomoc.
Medal niestety jak to medal ma dwie strony. Trudności kształtujące charakter mają zawsze to do siebie, że kształtują charakter. W związku z czym gdy zbyt łatwo odpuszczamy koncentrując się na traumach lub drobniejszych niedogodnościach, jakie nas w życiu spotykają - tracimy chęć i potrzebę szukania rozwiązań. I stajemy w wyścigu o to, jak bardzo to ja jestem poszkodowania, a jak inni wokół są temu winni. Wyścig należy do porządku dnia w ramach tytułowej Olimpiady Uciemiężonych.
Łatwo tego rodzaju męczeńską i pełną pretensji do świata postawę piętnować w innych. To jak z tym źdźbłem w cudzym oku. Belka w naszym zwykle gości długo i nigdzie się nie wybiera.
To zabawne, jak psychika ludzka umie różne wzorce emocjonalne kamuflować przed nami samymi. Można być człowiekiem sukcesu, a w środku chować napędzającą zwycięstwa społeczne frustrację, złość, nienawiść i poczucie niższości. Jestem prochem po zdechłej myszy, więc stanę się tak wielki, tak szanowany, tak wspaniały - że nikt tego nie dostrzeże, a ja o tym zapomnę. To oczywiście tylko przykład wzorca postępowania maskującego wewnętrzny syndrom ofiary.
Może i ty masz takiego małego frustrata w sobie? Może i ty skrywasz przed wszystkimi łącznie z samym sobą swój codzienny trening do Oppression Olympics? Może twój własny ból w końcu i ciebie pokona?
Nie wydawajmy pochopnych ocen widząc osoby, które nie potrafiąc poradzić sobie z wymagającą rzeczywistością publicznie zabiegają o laury pocieszenia. W większości z nas żyje choćby zalążek zdeptanego, sfrustrowanego ego. Nie krytykujmy cudzego źdźbła w oku zbyt serio, bo belka w naszym urośnie i wszyscy ją zobaczą. Jak na dłoni.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz