Ludzie żyją z róznych powodów. Z radości, dla przyjemności, tak po prostu, jak wszyscy, dla siebie, dla bliskich, dla książek, miłości i samochodów. Ale te przyczyny mogą się skończyć. Kiedy aksjomaty życiowe wyczerpują się, pokazują swoją dymiącą bezsensem pustkę, kontestujemy je i szukamy sensów, wartości i już nie mamy przyczyn, mamy cele.
Każdego w kryzysie wiary przy życiu trzyma coś innego. Wiara w Boga, w wartość życia, przywiązanie do rodziny, poczucie obowiązku, piękne chwile, na które ma się nadzieję, że nadejdą. W kryzysie naszym obowiązkiem, lub jak kto woli koniecznością jest zbudowanie sobie nowych fundamentów, wybranie i osadzenie się w nich. Ludzie często mają dużo siły dzięki wartościom, które każą im za każdym razem raczej wybrać "coś", niż "nic".
Są jeszcze tacy, którzy szukają w innych podpowiedzi, pomocy, sensu życia. Chcą od świata odpowiedzi i rozwiązań, których świat dla nich nie ma. Chcą, by życie układało się dokładnie tak, jak dawniej, przed kryzysem. Żeby świat zawsze miał ten sam, akceptowalny i przeżuty na wszystkie strony porządek. To iluzja, bajka, która zawsze ma złe zakończenie. Jednak szantażysta trzyma się jej kurczowo i tego oczekuje, na próżno, od otoczenia.
Są tacy, którzy już w nic nie wierzą. Nie czują, nie widzą nic, co usprawiedliwia życie, które jest zbyt nieznośne, żeby je przeżywać. Ci nie szukają pomocy, nie skarżą się, ale nie dają również nic z siebie. Oni wybierają dla siebie nicość.
A potem ich już nie ma.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz