Diagnoza schizofrenia paranoidalna. Lub zaburzenie schizoafektywne. I już wiesz, że masz przesrane jak w ruskim czołgu.
Nie dlatego, że całe życie będziesz musiała brać świństwa, od których spuchniesz, będziesz miała niewydolną duszę i ospałe, obolałe ciało.
I nie dlatego, że mimo leków paskudne objawy będą wracały i raz po raz wylądujesz gdzieś w miejscu, w którym raczej nie masz ochoty spędzać czasu. Gdzie śmierdzi, wszystko ginie i czas zatrzymuje się a absurd i komizm prowadzą tylko do cynizmu i stępienia jakiejkolwiek wrażliwości na drugiego człowieka.
Diagnoza choroby psychicznej prowadzi do tego, że ludzie wokół Ciebie nie reagują na Ciebie poważnie. Nie zgadzasz się - zwariowałaś. Okazujesz emocje - jesteś zaburzona. Masz swoje zdanie - przyjmowane jest to z oślizgłymi uśmieszkami politowania.
Nikt tak nie musi walczyć o godność jak człowiek chory psychicznie. Bo ludzie czują się upoważnieni do oceny Twoich kompetencji intelektualnych według własnego kiepskiego pojęcia o tym, kim jest człowiek chory psychicznie.
Więc słyszysz, że jesteś taka biedna, chora, nieporadna. Że nie wiesz, co robisz, a wszystko, co myślisz jest wynikiem tego, co sugerują inni. Przecież ty mała głupiutka chora Zuzanko sobie sama nie poradzisz. W tym małym móżdżku nie ma nic, ach nic.
Albo słyszysz, że skoro raz: jesteś chora psychicznie i dwa: obstajesz przyswojej ocenie ludzi - sprzecznej z oceną interlokutora - musisz być albo psychopatką albo osobą niepoczytalną.
Bo wszyscy wokół Ciebie czują się mądrzejsi. Czują się lepsi.
A Ty tak na nich patrzysz i myślisz: Chryste co za matoły.
A potem myślisz znowu o tym, że ludzie to piekło i ze niestety nic na to nie poradzisz, bo każdy myśli i mówi co chce, nie masz na to wpływu.
Za to masz wpływ na siebie. Dlatego myślisz i mówisz podobnie jak oni - to, co Ci się żywnie podoba.






