niedziela, 30 października 2016

Nie marudź!

Ciężko mi nie marudzić, bo marudzi mi się ciągle w głowie. Z nudów. Ze znużenia codziennością. Ze smutku. Z niewygody. Z głodu. Z kaszlu (angina). Ze zmęczenia - marudzeniem. Z nudów. Chyba z tym marudzeniem muszę postąpić tak jak z wszelką negatywnością - zignorować i zastąpić czymś pozytywnym. Radością. Wdzięcznością. Rozsądkiem. Zajęciem. Inspiracją.
Życie jest za krótkie na to, by być malkontentem. Narzekać można zawsze. Zawsze znajdzie się powód. Ale cieszyć się, w mojej sytuacji, mogę zawsze również. Uśmiechnąć. Roześmiać. Wziąć głęboki oddech i po prostu nie wierzyć - nie wierzyć, że jest źle, nudno, smutno. Jest dobrze. Ten dzień jest dobry. Można coś stworzyć. Można dostrzec piękno w świecie. Można się czegoś dowiedzieć. Można się zadziwić.
Nie chcę ulegać małym stronom mojego charakteru. Nie chcę, żeby mój negatywizm dyktował to, jak żyję, co robię, jak się czuję. Mam wrażenie, że jestem radosną osobą zamkniętą w klatce obaw i niezadowolenia. Sama się jednak w niej zamknęłam. Wierząc swoim myślom. Wierząc przelotnym nastrojom. Poddając się, ulegając nudzie.
Wyjść z tej klatki niewiary w siebie i przygnębienia, lęku, tworzyć, cieszyć się życiem, marzyć. Tego chcę dla siebie.Nie marudzę więcej. Idę żyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz