wtorek, 6 września 2022

Dolce nic nie robienie...




Jak słodko jest, gdy czas przepływa przez palce, umysł wypuszcza się swobodnie na tylko jemu znane ścieżki, a ciało zażywa błogiego relaksu. Dolce nic nie robienie... czy nie możemy wszyscy wrócić do spokoju powolnego życia, niskiej konsumpcji i serdecznych kontaktów międzyludzkich? Nie wiem, czy takie czasy - idylliczne, może legendarne - rzeczywiście kiedyś były. Wiem tylko, że jestem zwierzęciem, które zamiast chodzić po trawie, rzuć pokarm, pracować fizycznie, komunikować się z innymi członkami stada - siedzi x godzin w zamkniętym pomieszczeniu, na krześle, które przypomina narzędzie tortur. Zamiast grzać się w słońcu klepię w klawiaturę, żeby mieć jakiś własny skrawek sensu bycia w społeczeństwie nastawionym na pracę, pieniądze, zysk i toczenie jak Syzyf kulki gnoju wciąż pod górę i pod górę. Jesteśmy bogaci, a jak nigdy ubodzy. Za dobra materialne płacimy dziesięcinę własnym zdrowiem, radością życia, poczuciem szczęścia. Pracoholizm to gloryfikacja niewolnictwa. Najbardziej intratny nałóg, który pozbawia życia wasala, a wzbogaca coraz grubszego seniora. Wydaje ci się, że pańszczyzny nie ma? Myślisz, że okrutny kapitalizm i brutalny wyzysk bezbronnego robotnika to niechlubna przeszłość? Nie trzeba wspominać o potwornościach krajów trzeciego świata, gdzie za ziarnko ryżu szwaczki łatają twoje ciuchy z Zary. Za srajfona, konto na Netflixie, egipskie wakacje i torebkę Chanel pozwalasz sobie odbierać to, co w życiu najlepsze - spontaniczność i wolność. No, ja też na to pozwalam, choć chanelki nie posiadam :) 

Nie da się pewnie żyć na marginesie społeczeństwa, poza rynkowymi regułami gry. Nie dajmy się jednak omamić kolorowym obrazkom atakującym nas ze wszystkich stron. Żadna rzecz, nawet żadna podróż nie dadzą nam tego, czego potrzebujemy każdego dnia: czystego powietrza, słońca, ruchu, rodziny i poczucia, że jesteśmy częścią swojej społeczności. Izolacja, rywalizacja i perfekcjonizm zatruwają tak samo, jak wypijany w weekendy alkohol, zagryzany burgerem z Maczka. To, co nam wciskają w gęby marketingowcy tego świata to erzac, cholera, nie życie. Nie mam recepty na to, jak tombak zamienić w złoto. Nie bądźmy jednak ślepi i starajmy się wydrzeć dla siebie chociaż trochę szczęścia. Choć troszkę słodkiego far niente.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz