sobota, 10 września 2022

Stara, cyniczna i pyskata



Stara, cyniczna i pyskata baba, czyli ja. Jakie to niesie skojarzenia? Zazdrośnica, zawistna, nie spełniona erotycznie, lesbijka, babochłop, brzydka, zimna, samotna i niewrażliwa na drugiego człowieka. Gdy myślimy o starym, cynicznym i pyskatym facecie, raczej widzimy kogoś, kto jest może bezczelny, ale pewny siebie i wartościowy. Przed takim mężczyzną czujemy respekt. Czy to tylko ja mam takie skojarzenia? Czy w naszej kulturze samo słowo "baba" nie przywołuje niepochlebnych konotacji? 

Subtelna dziewoja, przytakująca partnerowi, nie robiąca problemów i ceniąca nade wszystko dzieci, i sprzątanie? Nie mam nic przeciwko i trochę mam takiej kobietki w sobie. Jednak z przerażeniem myślę, że być może właśnie tego szuka przeciętny polski mężczyzna. Kobiety uległej, zgodnej, zakochanej właśnie w nim i spełniającej się jako matka. Niby nie ma w tym nic złego, jednak taki brak chęci posiadania partnerki, która ma swój własny charakter i swoje własne zdanie wydaje mi się nieco słabe. Z kolei demonizacja silnej żeńskiej postaci mówi wiele o tym, jak bardzo pozbawieni jaj są często mężczyźni. Cynizm, niewyparzona gęba i zmarszczki u kobiety to niechybne sygnały, ze mamy do czynienia z wiedźmą, nie z człowiekiem.

Oczywiście to, co dotąd napisałam to banał i duże uogólnienie. Jednak dla mnie, jako kobiety, która zawsze miała swoje zdanie, silny charakter i postępowała, tak, jak chciała, utożsamianie mnie praktycznie z czarownicą jest łagodnie mówiąc upokarzające. Kobiecość pożądana przez wielu niestety Polaków to uległość i słabość, zależność od mężczyzny i niemożliwość buntu. Jeśli nie dajesz się zamknąć w klatce, jesteś nikim! Nie jesteś mężczyzną, nie jesteś matką, nie jesteś katoliczką - jesteś śmieciem. 

Oczywiście jako silna osoba mam trochę te stereotypy w czterech literach, czasem jednak dochodzi do mnie, jaka ta narracja społeczna jest słaba, denna i krzywdząca. Zwłaszcza z upływem czasu, z biegiem naszego kobiecego życia, gdy wdzięki opadają, a lico się marszczy. Tracimy na wartości jako towar, ale czy zyskujemy ją jako ludzie? Ja mówię: pewnie zwykle tak. Nie jest to jednak popularne przekonanie. Stara, cyniczna i pyskata baba, zazdrości młodym i żółć się z niej wylewa za każdym razem, gdy zakwestionuje męskie argumenty. Bo nie może tego mężczyzny mieć. Bo nie spełnia kryteriów atrakcyjności - ani z wyglądu, ani z charakteru. Często tak się to postrzega. Mądrość przypisana jest patriarchom. Boginie patronujące wiedzy, wojnie, talentom i sprawiedliwości oddały laury i przywdziały kuchenne fartuchy. 

Jaki przekaz dajemy naszym córkom i w ogóle młodym kobietom i dziewczętom? Nie możesz przecież być naukowcem, prezydentem, czy dyplomatą. Ale zawsze możesz zrobić cycki i usta, schudnąć, nałożyć szpilki, wyjść za mąż, urodzić dzieci i spokojnie znosić wszystko, co twój wybranek mówi, robi i jak cię traktuje. Nie ma może w tym nic takiego tylko... ja bym zawalczyła o te wspaniałe kobiety, które może byłyby świetnymi uczonymi, artystkami, o ich potencjał, o ich talenty i o to, by znały wartość swoją, swoich poglądów, swojego języka i własnej wyjątkowości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz