czwartek, 7 lipca 2016

Banały

Większość refleksji jest banalna jak kasza manna. Nasze myśli są nieoryginalne, wtórne, płaskie, nudne, powszednie i czasem tak ciche i mdłe, że nawet ich nie zauważamy. W dobie zalewu informacji: obrazkowej, słownej, filmowej, na różne tematy, w różnej stylistyce, w różnych językach, kolorach, jesteśmy skazani na przeciętność. Wszystko już było, nie ma sensu silić się na oryginalność. Tym bardziej, że proza życia jest szara i przeciętna, i prawdy życiowe są szare, i przyziemne. Myślę nad tym, że przejadła mi się oryginalność. Oryginalność w sztuce, w mediach społecznościowych, w reklamie, w modzie. Kojarzy mi się z desperacją, próby bycia oryginalnym wypadają żałośnie. Głowa mnie boli od medialnego gwaru, ambitnego szumu opinii, punktów widzenia i wytworów ludzkiej kreacji.

A jednak w tym szumie uczestniczę. Człowiek, przynajmniej ja, ma potrzebę "przemówienia własnym głosem", wyrażenia swojej opinii, zostawienia śladu po sobie. Może więc warto mówić to, co w danym punkcie naszego życia jest dla nas ważne, co się nam nasuwa, co nas drażni, co cieszy, co posiada jakąś choćby kiepską wartość. Bez ambicji, bez chęci wybicia się, przebicia się ze swoją narracją. Dla własnej ekspresji, po to, by sformułować swoje niewyraźne myśli, by ubrać w słowa, obraz, dźwięk, kształt swoje buzujące uczucia. Na pewno moja pisanina ma dla mnie wartość - mogę wrócić do siebie sprzed miesiąca, sprzed roku i zobaczyć, gdzie byłam wtedy, gdzie jestem teraz. Snuję swoją opowieść: czy to na blogu, czy rozmawiając z innymi, czy pisząc wiersze, czy snując przemyślenia, plany - dla siebie, nie dla innych. By odpowiedzieć sobie na odwieczne pytania: kim jestem? skąd przyszłam? dokąd zmierzam? czego chcę? po co tu jestem?

Uważam, że wszystko, co wartościowe w społeczeństwie, czy to służące innym ludziom, czy to tylko dekoracyjne, bierze się z czyjejś potrzeby, czyjejś świadomej wiary w sens własnych działań, z przeżyć, perturbacji, przemyśleń, chęci. Ta świadomość siebie, ta dojmująca chęć i pewność bierze się z refleksji, z introspekcji, ze świadomego rozwoju. Albo z wielkiej, silnej, ekspresyjnej osobowości. Bardzo potrzebuję wytchnienia od pędu codzienności, spojrzenia w głąb siebie, ciszy, swobody myśli, słów, które precyzują to, co dzieje się we mnie. Medialny szum jest inspirujący i ekscytujący, ale jest również męczący i rozpraszający. Potrzebuję skupienia, by osiagnąć jakąś mądrość, jakąś prawdę, choćby najskromniejszą. I nie musi ona być oryginalna. Ważne, by była istotna dla mnie.

To taka garść banałów, garść luźnych refleksji o refleksji. Myślenie ma przyszłość. A pisanina pomaga mi myśleć ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz