poniedziałek, 18 lipca 2016

Smak chleba powszedniego

Ta noc będzie krótka
Nim zgaszona żarówka
Zdąży wystygnąć w kinkiecie
Wstać trzeba będzie o świcie.


Porządek dnia codziennego to jedno z największych błogosławieństw, jakich człowiek może doświadczyć. Kiedykolwiek w moim życiu traciłam strukturę codziennej bieganiny, rezultatem był chaos intelektualny, chaos emocjonalny, smutek, przygnębienie i lęk. Niezależnie od tego, czy człowiek pracuje, uczy się, czy jest niebieskim ptakiem - z wyboru, czy konieczności - warto mieć codziennie po co wstawać z łóżka. I nie mam tu na myśli szczytnych celów, wielkich idei. Mam na myśli zwykłe przyziemne czynności szarego dnia. Oczywiście można mieć wielkie marzenia, niedościgłe cele, droga do nich to zwykle też małe, przyziemne kroki. Takie codzienne dreptanie, męczące i absorbujące, jest świetnym sposobem na utrzymanie się przy życiu.

Mówi się często, że ludzie, którzy przechodzą na emeryturę tracą sens życia, zaczynają chorować i szybko od nas odchodzą. Potwór bezsensu dotyka ich swoimi zimnymi łapami i zatruwa ich od samego rdzenia. Człowiek potrzebuje aktywności jak kania dżdżu. Ruchu - tak, sensu - tak, miłości - tak, bezpieczeństwa - tak, pieniędzy, schronienia, jedzenia, wody powietrza, wszystko - tak. Ale przede wszystkim potrzebuje: wstawać rano z łóżka w celu przeżycia dnia wypełnionego treścią, która nie zawsze go cieszy, nie zawsze jest na rękę, często jest męcząca, ale napędza śrubę życia.

Jestem zwolenniczką poglądu, że wygoda jest dla człowieka niszcząca. Fizycznie, psychicznie, życiowo. Oczywiście wielkie męki są równie lub bardziej niszczące, człowiek jednak musi w swoim świecie napotykać pewien opór, nieść pewien ciężar, bo te czynniki go kształtują, wzmacniają i stanowią wyzwanie, które pobudza mózg i ciało. Życie trzeba wyrzeźbić w marmurze, a nie odrysować sprayem od szablonu. 

Niewygody, nuda, zmęczenie i znużenie, złe nastroje, stres, wszystko to jest po prostu częścią życia. Naszym zadaniem jest uczynić nasze życie znośniejszym, pielęgnując w sobie zdolność tworzenia, zachwytu, budowania i radości. Ludziom nigdy nie żyło się łatwo. Dlaczego teraz chcemy, by wszystko spadało nam z nieba? To niepoważne. I zupełnie nierealne. Nie ucieknę od siebie. Mogę się ze sobą oswoić i umilać sobie czas używając fantazji i tego czegoś, co dawniej zwało się życiem wewnętrznym. Chcę pielęgnować to życie wewnętrzne. W chwilach trudnych i strasznych - tylko ja sama mogę przyjść sobie z pomocą. A im jestem bogatsza wewnętrznie, im silniejsza, im mądrzejsza - tym bardziej mogę na siebie liczyć. Nie pozostanę tu długo. Ale dopóki tu jestem, jestem sobą sama ze sobą. Niech będzie zabawa i tan!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz